Hmm...
TANIEC Z GWIZDAMI
TANIEC Z GWIZDAMI
Mam takie uczucie, że załapuję się swoim życiem na czasy nieprawdopodobnych przemian, niepewności, zagadek cywilizacyjnych, konfliktów i robię wszystko co mogę, żeby od nich uciekać. Niektóre zjawiska były dla mnie kiedyś pretekstem do żartów, dzisiaj trudno mi uwierzyć, że satyryczne spojrzenie właściwie nie ma sensu, bo w polskiej rzeczywistości prawie wszystko dookoła jest karykaturą. Staram się przestrzegać przed wszechobecną głupotą, medialnym oszustwem, kłamstwem, a nie mam ambicji by stać się medialną mądralą, która na wszystkim się zna i rości sobie prawa do bycia autorytetem. Dlatego nie wierzę i nie popieram celebryckiego udziału w kampaniach wyborczych, bo wiem, że te znane twarze przeciętnego obywatela denerwują kiedy wychodzą z ram swoich seriali i tańców z gwiazdami. Wiemy też, że w polityce, oprócz paru osób wybitnych, działają nieudacznicy, spryciarze i powiązani krawatami wszystkowiedzący mądrale. Niesamowita jest instytucja tzw. „doradców ważnych osób”. Są to zwykle cwaniacy, być może nawet niepozbawieni bystrości umysłu, którzy starają się aby ich szefowie nieustannie się sprzedawali i ocieplali swój wizerunek. Wszyscy pamiętamy ilu polityków skompromitowało się wkładając odzież górniczą i wędrując do kopalni, może poza Edwardem Gierkiem, który po prostu był górnikiem i kiedy włożył hełm, to widać było, że nie jest przebrany. Politycy uwielbiają stanąć koło mistrza świata, udają kibiców, czasem nawet pójdą do opery lub filharmonii, ale tylko przy okazji oficjalnego przymusu, bo tam jest strasznie nudno, i umysł polityka zjawiska kulturowe rzadko wytrzymuje. Chyba że są to sztuczne ognie. To doradcy kreują ocieplenie wizerunku, to doradcy robią spotkanie premiera Morawieckiego z przedszkolakami, ażebyśmy wiedzieli, jak kocha dzieci. To doradcy budują w czasie podejrzanych Igrzysk schody do nieba dla premiera Sasina, po to żeby się po nich długo wspinał przy akompaniamencie gwiżdżącego stadionu. Swoją drogą były premier Sasin, kiedyś urzędnik stanu cywilnego w randze kierownika, nasz legendarny król Midas wyborczy złożony jest z samych nieszczęść i gdyby nawet nie miał tylu schodów do pokonania to musiałby się potknąć na prostej drodze, czego co pewien czas doświadczamy. W zbliżającej się, a właściwie już trwającej kampanii zobaczymy jeszcze wiele kretyńsko wyglądających pomysłów, udziałów polityków w festynach, wspólnym jedzeniu z wyborcami kiełbasy zwyczajnej, fałszywych wyborczych darowizn itp., itd. Marzę o tańcu z gwiazdami i finałowym wykonaniu quickstepa w wykonaniu Mateusza Morawieckiego i salsy na schodach Jacka Sasina. I żeby obaj trzymali ramę.