Krzysztof Materna

Hmm...

RADOM - PARYŻ BEZ WIZY

RADOM - PARYŻ BEZ WIZY

Wyszedłem ze szpitala. Proszę się nie martwić, nie leżałam w szpitalu, tylko coś załatwiałem. Kiedy wychodziłem, to zobaczyłem, że przed szpitalem stoi bardzo dobrze zbudowany mężczyzna w stroju ratownika medycznego i pali papierosa. Nabrałem do niego sympatii, bo ja też pale i poczułem się upoważniony do skierowania w jego stronę wyrazów sympatii i powiedzenia „fajnie jest zapalić.” Ratownik zaciągnął się dymem i odpowiedział krótko, ale też z sympatią „proszę Pana, ratownik medyczny musi umieć wszystko”. Nie ukrywam, że nabrałem do niego zaufania i gdybym się źle czuł to chciałbym, żeby to on właśnie mnie ratował. Niestety nie jestem zbudowany tak jak ten ratownik i na pewno nie mogę powiedzieć, że umiem wszystko, ale umiem słuchać i wsłuchałem się w wystąpienie Donalda Tuska, który apelował w Tarnobrzegu do ogółu jego słuchaczy i prosił żeby nie ranić słowami przeciwników politycznych. Nie chciałbym nikogo zranić w związku z tym, poważnie przyjmuję różne dokonania naszej władzy. Zastanawiałem się ostatnio nad lotniskiem w Radomiu. Usprawiedliwiona jest wypowiedź ojca chrzestnego tego lotniska Pana posła Suskiego, który odkrył że z Radomia na południe jest bliżej. Trudno się z nim nie zgodzić, mimo że mnie to odkrycie osobiście rani. Cieszę się, że mieszkańcy Radomia mogli zobaczyć samolot i uczestniczyć w święcie nawiązania lotniczych kontaktów z Paryżem. Wyobraziłem sobie, że kiedy zapytasz Francuza gdzie chciałby przyjechać do Polski to zawsze odpowie że do Radomia. Przy okazji okazało się, że lotnisko a właściwie ruch samolotów nad nim może być dla Radomian niebezpieczny. Już w pierwszym dniu, a przecież przyleciał tylko jeden samolot, na prywatną posesję spadły części samolotu. Co to będzie jeśli nad Radomiem krążyć będzie paręset samolotów? Obawiam się, że trzeba będzie siedzieć w domach. Bardzo intrygująca jest również sprawa tajemniczej rakiety, która schowała się w lesie koło Bydgoszczy. Przyleciała do Polski, została zidentyfikowana przez naszą obronę, która potem ją zgubiła i schowała się w lesie. Niby nic, ale sprawa jest bardzo ciekawa, co potwierdziły najwyższe władze państwowe i odpowiednie służby. W ostatniej chwili przed zakończeniem tego co piszę dowiedziałem się, że marszałek Witek razem z Jarosławem Kaczyńskim odkryli, że trzeba troszczyć się o polskie dzieci. Osiem lat się nie troszczyli, a teraz nagle okazało się, że do Pani marszałek przyszła jakaś mama, której synek wrócił z płaczem z przedszkola, bo jego wychowawczyni w ramach przedszkolnych przebieranek, ubrała go w sukienkę. Wielokrotnie widziałem panią marszałek w spodniach. Wstrzymywała się od płaczu, bo bardzo cierpiała. Zgadzam się, że los polskich dzieci jest rzeczywiście ważny.